poniedziałek, 20 marca 2017

Od Alexandra

Kolejny szary dzień. 
Kolejny stracony dzień.
Kolejny nie mający żadnego sensu dzień.

 Nie liczyłem już tych "dni". Było ich zbyt wiele na tym świecie. Ani minuty spokoju. Walka o ropę, tu i ówdzie wojny pomiędzy nacjami, a nasza populacja milczała. Cisza to względne pojęcie tutaj. Wszelcy przeciwnicy zazwyczaj znikali od tak po kolei. Tylko ci ślepo podporządkowani posiadali największe pozycje. Wystarczyło słówko pisnąć.

Znikaj człowieku, my jesteśmy idealni. Nie znasz się. Przecież nic się nie dzieje.

I tu na dole jak i również na górze nie wyglądało najlepiej. Pozostało mi się z tym pogodzić, lecz aniołowi tak nie przystawało. Miałem zapanować nad pokojem, pokonać wszelki chaos. Niestety skutki były tragiczniejsze. Jedyne co mogłem zrobić to westchnąć z bólu. Okazałem się jeszcze bardziej bezradny, niż myślałem...

Dziś i tak nie miałem dużo do roboty. Umówiłem się na przyjacielską kawę, aczkolwiek podczas drogi wpadłem na kogoś. Widocznie ktoś się bardzo spieszył w jakieś miejsce, a ja tej osobie jedynie przeszkodziłem...

<Ktokolwiek?>

1 komentarz:

  1. Kuchwa, myślałam, że to jakaś loszka na początku, bo zamiast od, przeczytałam Alexandra. /Klapsencje Mojżeszowe

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka z Panda Graphics